17 IX 1898: anarchista u Rosenstocka


Historia o Adolfie Nowaczyńskim wykrzykującym hasła anarchistyczne w knajpie niedługo po śmierci austriackiej cesarzowej Elżbiety jest cytowana i powtarzana przez wiele źródeł i wspominana w różnego rodzaju wydawnictwach pamiętnikarskich.

Sytuacja miała miejsce w kawiarni Bernarda Rosenstocka, znajdującej się na skrzyżowaniu ulicy Lubicz i obecnej ulicy Westerplatte. Tadeusz Boy-Żeleński tak opisywał charakter kawiarni:
(...)była kawiarnia, której nie zamykano nigdy, otwarta bez przerwy dniem i nocą przez trzydzieści lat istnienia: „Rosenstock” („Rosenkreutzer” jak go nazywał Przybyszewski), na rogu ulicy Lubicz. Była to najbardziej malownicza knajpa, jaką znałem; ponieważ, począwszy od trzeciej rano, była jedyną, spotykały się tam wszystkie stany. Złota młodzież wprost z balu we frakach, i również we fraku kelner z innej kawiarni, który po fajerancie zachodził jako gość na partyjkę bilardu. Tupot nóg dorożkarzy wstępujących na rozgrzewkę i szwargot oficerów austriackich.
Antoni Waśkowski w swoich wspomnieniach umieszcza kawiarnię na rogu ulicy Lubicz i ulicy Pawiej. 10 lat młodszy od Nowaczyńskiego i Żeleńskiego, pewnie nie bywał u Rosenstocka, gdy ten miał lokal przy ulicy Kolejowej. Rosenstock dopiero w 1909 roku przeniósł restaurację i kawiarnię nieopodal, do własnego domu.

Źródło: "Nowa Reforma" 1909, nr 582 (19 XII)

A co się stało po aresztowaniu z Adolfem Nowaczyńskim? Tak tę historię opisuje, wspomniany już, Waśkowski:
Ojciec Nowaczyńskiego - sędzia, wpłynął na szefa prokuratury, Wędkiewicza, który sprawą tak pokierował, że młody winowajca zdążył wyjechać do Monachium. Tu wszedł w orbitę wpływów i szaleństw cyganerii artystycznej i rozpił się. Zdarł płuca na strzępy i wrócił do Krakowa z gruźlicą. (...) Wywieziono Nowaczyńskiego do cudotwórczego Meranu. Po roku wrócił z nowym zasobem sił i przekory do walki. Ojciec stworzył mu warunki, w jakich synalek mógł kończyć studia uniwersyteckie. Ale cóż? Nowaczyński ani w głowie miał naukę. Napisał sztukę "Prawo mimikry", w której wykpił własną rodzinę. Grano tę sztukę w teatrze krakowskim. Matka Nowaczyńskiego poszła na galerię dla niepoznania w przebraniu, aby spojrzeć własnymi oczyma na ten "skandal" rodziny. Prosiła Solskiego o zdjęcie sztuki z afisza; sztuka jednak sama padła.

Pierwszy fragment prasowy pochodzi z dziennika "Głos Narodu" 1898, nr 212 (17 IX).

Bibliografia:
1) Tadeusz Boy-Żeleński, Znaszli ten kraj, Gdańsk 2001.
2) Antoni Waśkowski, Znajomi z tamtych lat, Kraków 1960.
3) Okoliczności śmierci pozostaną niewyjaśnione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz