13 XII 1906: remont pinakli kościoła marjackiego


Remontem pinakli ustawionych na szkarpach kościoła mariackiego kierował Zygmunt Hendel, znany architekt krakowski. Praca ta trwała kilka lat, ale w 1906 roku wreszcie udało się je zakończyć.

Pinakle kościoła mariackiego [źródło]
Wieża kościoła mariackiego podczas remontu, 1911-1914 [źródło]
Powyżej zdjęcie wykonane przez Ignacego Kriegera podczas późniejszego remontu wieży mariackiej. Dobitny dowód na to, że rusztowania i oparkanienia rzeczywiście nie dodawały uroku, a wręcz przeciwnie. Szczególnie jeśli trwa to kilka lat.
"Kalendarz krakowski" Józefa Czecha R. 63: 1894 r.
Na koniec reklama zakładu kamieniarsko- rzeźbiarskiego Józefa Kuleszy, który wykonał wspomniane pinakle dla kościoła.

Fragment prasowy pochodzi z gazety "Głos Narodu" 1906, nr 515 (13 XII)

12 XII 1903: pomnik Jana Matejki


Sto i dziesięć lat temu redaktor "Czasu" uskarżał się, że Kraków nie ma pomnika Jana Matejki, a muzeum znajdujące się w domu Mistrza to także zbyt mało. Prace nad monumentem tak ważnego dla miasta artysty trwały, a inicjatywę podjęło Towarzystwo im. Jana Matejki. Zbierano na ten cel fundusze i w maju 1903 roku stan kasy wskazywał 1793 korony. Został wykonany także projekt pomnika, którego autorem był Leon Wyczółkowski.

Leon Wyczółkowski, "Husarz na koniu", projekt pomnika Matejki, 1904 [źródło]


Leon Wyczółkowski, Projekt pomnika ku czci Jana Matejki, 1935 [źródło]

Niestety, funduszy z jakiegoś powodu nie dozbierano i planowany pomnik Jana Matejki nie stanął w mieście. Trochę trzeba było poczekać, bo dopiero niedawno, tj. 12 listopada 2013 roku odsłonięto na Plantach przy Barbakanie rzeźbę autorstwa Jana Tutaja, przedstawiającą siedzącego w fotelu Mistrza w monumentalnej ramie, której obszar wypełniają drzewa lub zabytki architektury, w zależności z której strony pomnik będziemy oglądać.

Jan Tutaj, Pomnik Jana Matejki, 2013 [źródło]
Pomnik, który stanął tego roku na Plantach, nie jest jedynym pomnikiem Matejki, jaki mamy w Krakowie. Nie należy zapominać o jego popiersiach w Parku Jordana, na fasadzie Pałacu Sztuki od strony Placu Szczepańskiego, przed Dworkiem Jana Matejki i nad wejściem do głównego budynku ASP. Ponad sto lat temu mówiono, że w Krakowie "pomników jest mało", dziś mamy ich chyba aż nadto.

Fragment prasowy pochodzi z dziennika "Czas" 1903, nr 284 (12 XII), wydanie popołudniowe

Bibliografia:

9 XII 1902: hygiena włosów

Magiczny szampon do włosów i jeszcze bardziej czarodziejski grzebień. Włosy Anny Csillag gwarantowane!



Obie reklamy pochodzą z dziennika "Czas" 1902, nr 282 (9 XII)

7 XII 1886: marketing funeralny


Jan Pękalski, właściciel zakładu pogrzebowego "Concordia" w Krakowie, został oskarżony o "barbarzyństwo", a chciał tylko podkręcić nieco biznes. Być może wysyłał reklamy swojego przedsiębiorstwa losowo, a że jednak trumny nie kojarzą się najlepiej i jeszcze trafiło na starszych ludzi to sprawa trafiła do prasy. Jak opisywano tę historię wcześniej?

"Nowa Reforma" 1886, nr 274 (30 XI)
Według mnie to bardzo przykry zbieg okoliczności, który na pewno znacznie pogorszył renomę zakładu Pękalskiego. Co wiemy o samym zakładzie?

"Kalendarz Krakowski" Józefa Czecha R. 50: 1881 r.
Przedsiębiorstwo pogrzebowe Pękalskiego zostało założone (według niektórych ogłoszeń prasowych) 14 kwietnia 1880 roku z upoważnienia c.k. Namiestnictwa we Lwowie. W powyższym anonsie zostało nazwane "nowo urządzonym", co zgadzałoby się z datą powstania. Pan Pękalski najprawdopodobniej miał jednak niecodzienne podejście marketingowe, bo w ogłoszeniach z późniejszych lat firma jest określana jako "pierwszy i najstarszy zakład", na zmianę z "istniejący ponad 50 lat", a także (choć mikroskopijną czcionką) dodawano, że został założony w 1840 roku. Trudno powiedzieć czy to zmiana taktyki biznesowej czy inne powody kierowały tym postarzeniem.

"Kalendarz Krakowski" Józefa Czecha R. 54: 1885 r.
"Kalendarz Krakowski" Józefa Czecha R. 57: 1888 r.
Jan Pękalski zmarł najprawdopodobniej przed 1907 rokiem, a zakładem pokierowała jego żona - Tekla. W XIX wieku żona mogła przejąć firmę po mężu, pod warunkiem, że wykazała urzędowo odpowiedzialnego koncesjowanego (upoważnionego prawnie) przedsiębiorcę z danej działalności. Ze źródeł można dochodzić, że był nim Jan Wolny, który około 1912 roku pojawia się w anonsach prasowych jako właściciel przedsiębiorstwa  pogrzebowego "Concordia".

"Wielka Księga Adresowa m.Krakowa i Podgórza" 1907
Pierwszy fragment prasowy pochodzi z "Nowa Reforma" 1886, nr 280 (7 XII)

3 XII 1909: sprawa domów pod Wawelem

Kolejny krakowski temat, ciekawy, choć informacje podane w prasie są nieprawdziwe.


Podana notka prasowa pochodzi z dziennika wydawanego we Lwowie. Albo redaktor był niezbyt dociekliwy lub ktoś odbierający telefon z wiadomością niedokładnie zanotował albo w Krakowie postanowiono zrobić komuś kawał.

O czym dokładnie mowa? Sprawa roznosi się o dwa budynki od XVIII wieku przylegające do kościoła świętego Idziego przy ulicy Grodzkiej, o których prof. Marian Sokołowski tak się wyrażał: "Wszystko to razem jest pełne wdzięku i tak zastosowane u podnóża góry zamkowej, że żaden artysta nie potrafiłby lepszego w tem miejscu stworzyć. Z którejkolwiek strony na tę grupę patrzymy, zawsze się ona wybornie przed nami rysuje i - od gotyckiego szczytu wysmukłego kościółka przez obniżające się linie murów i silniejszą, a jak kształtną masę zachowanego domku, przygotuje i prowadzi oko do szczytów Wawelu." Spójrzmy na to wyborne dzieło:

Widok kościoła św. Idziego z zabudowaniami przed przebudową, 1. dekada XX w. [źródło]
Przede wszystkim należy docenić wybitnego historyka sztuki prof. Sokołowskiego, który odrapane i zapuszczone rudery opisuje tak kwieciście, choć ich stan jest daleki od doskonałości.
Burzyć czy nie burzyć? W XIX wieku silnie walczono o "upiększanie" miasta Krakowa, o które postulował już pierwszy prezydent wybrany w dobie autonomii galicyjskiej - Józef Dietl. Nie do końca rozumiano wtedy jednak pojęcie zabytku i jego ogromną wartość, dlatego bez precedensu równano z ziemią zniszczone lub niepotrzebne zabudowania. Najgłośniejszą w historii Krakowa jest sprawa wyburzenia dawnego kościoła i szpitala św. Ducha, w celu zrobienia miejsca na nowy teatr miejski, przez co oburzony Jan Matejko "wyrzekł" się honorowego obywatelstwa miasta. Jeśli chodzi o budynki przykościelne św. Idziego to decyzję o wyburzeniu tłumaczono opinią konserwatora miejskiego (której w rzeczywistości nie było) oraz kontraktem kupna-sprzedaży z konwentem OO. Dominikanów, w którym to rzekomo zakonnicy wymuszali na gminie usunięcie wspomnianych budynków (co oczywiście też było nieprawdą).

Widok kościoła św. Idziego z zabudowaniami z Wawelu przed przebudową, 1. dekada XX w. [źródło]
Kto chciał bronić i dlaczego? Sprawa dwóch budynków przykościelnych była na wokandzie już od 1905 roku, kiedy po raz pierwszy oficjalnie padł pomysł ich wyburzenia. Na szczęście, w Krakowie znalazło się wielu światłych ludzi, którzy byli za chronieniem pamiątek przeszłości. Pierwsze za odrestaurowaniem domków opowiedziało się Towarzystwo Opieki nad Polskimi Zabytkami Sztuki i Kultury, które na własny koszt chciało odrestaurować budynki i przeznaczyć je na Muzeum Adama Mickiewicza. Następnie w wielu petycjach i wystąpieniach przeciwko wyburzeniu głos zabrali: wspominany prof. Marian Sokołowski, dr Stanisław Tomkowicz (konserwator zabytków), Towarzystwo Polska Sztuka Stosowana, a wraz z nim m.in. Stanisław Wyspiański, Leon Wyczółkowski, Julian Fałat i Teodor Axentowicz, Wydział Towarzystwa upiększania m. Krakowa i okolicy, Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, zakon OO. Dominikanów i wielu innych. Jako najważniejsze argumenty podawali malowniczość kompleksu, jego wartość historyczną, znaczenie kościoła i przylegających budowli jako całości oraz stosunkowo niski koszt restauracji.

Fragment ulicy Podzamcze z widocznym kościołem św. Idziego, 1926 [źródło]
I wreszcie dlaczego notka prasowa jest nieprawdziwa? Jeśli przejść się dziś naokoło kościoła św. Idziego to wyższy z budynków będących tematem tylu rozpraw nadal stoi na swoim miejscu. (Jeśli nie możecie się przejść polecam całkiem udany model 3D.) Nie wiem skąd w lwowskiej gazecie pojawiła się w 1909 roku informacja o decyzji na wyburzenie, ponieważ w kwietniu tego samego roku w Dzienniku Rozporządzeń m. Krakowa Prezydent zaznaczył, że kosztorysy restauracji są w przygotowaniu. Do renowacji przystąpiono jednak dopiero w 1911 roku, jak donosi "Nowa Reforma" z 29 lipca i na co wskazuje oficjalna decyzja Rady miasta z Dziennika Rozporządzeń na restaurację, na które przeznaczono 30,000 koron. Summa Summarum zdecydowano się na odnowienie okazalszego z dwóch domków (mur parterowego jest jeszcze widoczny na zdjęciu z 1926 roku).

Kościół św. Idziego, 1942-1944 [źródło]

Fragment prasowy pochodzi z "Kurjera lwowskiego" 1909, nr 565 (3 XII)

Bibliografia:
1. Dziennik Rozporządzeń m. Krakowa 1909, L. 6
2. Dziennik Rozporządzeń m. Krakowa 1911, L. 3
3. Z. Hendel, F. Kopera, Kościół świętego Idziego w Krakowie, 1905
4. F. Ziejka, Ocalić dla potomnych narodowe pamiątki w: "Czasopismo techniczne" 2009, z. 9


1 XII 1891: w kawiarni u Schmidta


Budżet plantacyjny innym razem, bo dziś zainteresowała mnie letnia kawiarnia pana Schmidta, o której mowa w punkcie 4. Nie byłoby dekadencji przełomu wieków i krakowskiej bohemy bez zadymionych knajp, czyli siedlisk środowiska artystycznego.

Młody Władysław Schmidt (lub Schmid) przybyły do Krakowa spod Lwowa w 1884 roku założył kawiarnię na rogu ulicy Szewskiej (nr 27) i Plant. Początkowo bywali tam głównie publicyści, literaci, a także malarze. Z czasem kawiarnia zyskała większe grono sympatyków, które niezrażone niczym przesiadywało tam nader często. Znana jest anegdota o kawiarni, którą zapisał Boy-Żeleński: "Było tam nieprawdopodobnie brudno, bo właściciel, jako radny miejski, nie lękał się żadnych przepisów i inspekcji. Kiedy mu ktoś zwracał przyjacielską uwagę, że jednak warto by oddzielić kuchnię od klozetu i wprowadzić pewne elementarne ulepszenia, odpowiadał spokojnie: „Pełniej nie będzie”, pokazując gestem salę, w której w obłokach dymu istotnie była głowa przy głowie."

"Kalendarz krakowski" Józefa Czecha, R. 57: 1888 r.
Kawiarnia ściągała w swoje progi tłumy nie tylko dzięki "wyborowem pieczywem ciast wszelkiego rodzaju", tortom, piramidom, blamanżom, galaretkom owocowym i szarlotkom, ale także dzięki codziennej prasie, której dostarczał właściciel dla gości. W tamtejszej kawiarnio-czytelni można było rozkoszować się poranną kawą (choć podobno nie najlepszych walorów smakowych) i świeżą gazetą, a oczy nacieszyć "kawiareczkami", czyli pięknymi paniami podającymi ową kawę.

Szkic na budowę kawiarni Schmidta [źródło]
Od 1889 roku kawiarnia Schmidta przeżywała swój najaktywniejszy okres. Budynek poszerzono o efektowną werandę projektu Józefa Pokutyńskiego, która była zwrócona w stronę Plant oraz wynajęto także trzy pokoje na pierwszym piętrze kamienicy. Miejsce stało się prawdziwym klubem dyskusyjnym, a wspomniana weranda "przystanią dla namiętnych dyskutantów podniecanych nowinkarstwem zagranicznych prądów artystycznych."

"Kalendarz krakowski" Józefa Czecha, R. 63: 1894 r.
W 1891 roku, o którym mowa we fragmencie prasowym, kawiarnia Schmidta nadal cieszyła się ogromną popularnością, o czym świadczy potrzeba powiększenia terenu na ogródek letni, który miał już zajmować pas Plant między ulicą Szewską a placem Szczepańskim (jeszcze większy obszar niż obecny tam teraz teren Bunkier Cafe). Dodatkowo miejsce kusiło stołem bilardowym na piętrze kamienicy.
W kawiarni u Schmidta przesiadywali przedstawiciele krakowskiej bohemy m.in. Kazimierz i Włodzimierz Tetmajerowie, Ignacy Daszyński, Stanisław Wyspiański, Maciej Szukiewicz, Karol Maszkowski, a także Lucjan Rydel, do którego rodziców należała dawniej ta kamienica. Jednakże, jak wspomina Antoni Waśkowski, "atmosfera u Schmida nie miała magnetycznej siły i hipnotyzującego czaru, nastroju. Przeszkadzał tu artystom nieproszony gość-intruz - niepotrzebna obecność kołtuna krakowskiego, nie mającego ze sztuką nic wspólnego...".

Ze specjałów cukierni udało mi się rozszyfrować co to jest "blamanż" (coś na podobieństwo budyniu), ale czy ktoś mi pomoże z "piramidą"?

Pierwszy fragment pochodzi z dziennika "Czas" 1891, nr 275 (1 XII)

Bibliografia:
1. historiaswiata.com.pl
2. I. Homola-Skąpska, Krakowskie cukiernie i kawiarnie w XIX wieku, 1996
3. krakow.gazeta.pl
4. T. Żeleński (Boy), Znaszli ten kraj?..., 2001



29 XI 1907: Stanisław Wyspiański nie żyje

Dziś będzie odrobinę tylko o Stanisławie Wyspiańskim, o którego śmierci pisały 106 lat temu niemal wszystkie dzienniki.


Stanisław zmarł 28 listopada 1907 roku na kiłę, na którą to cierpiał od czasu swego powrotu z Paryża w 1894 roku. 

Wyspiański na łożu śmierci w Domu Zdrowia,
ANK, Akta związane ze Stanisławem Wyspiańskim, sygn. StW 20 [źródło]

 Do momentu pogrzebu, który odbył się 2 grudnia, jego ciało było wystawione w kaplicy w podziemiu kościoła Pijarów w Krakowie. Poniższe zdjęcia ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego przedstawiają ostatnią drogę Wyspiańskiego poprzez ulice Krakowa wraz z towarzyszącym mu tłumnie korowodem pogrzebowym.


Na koniec ostatni autoportret Stanisława Wyspiańskiego wykonany w roku jego śmierci. Z artykułu na początku dowiadujemy się, że postępujący paraliż uniemożliwiał mu stopniowo malowanie, co widać w grubych i niedokładnych pociągnięciach ołówka na tym portrecie.

http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Wyspianski/Wysp_Autoportrety.htm
Stanisław Wyspiański, "Autoportret", 1907 [źródło]

Fragment z prasy pochodzi z gazety "Czas" 1907, nr 275 (29 XI), wydanie poranne

26 XI 1905: sarkofag Henryka Siemiradzkiego


Henryk Siemiradzki zmarł 23 sierpnia 1902 roku w swoim dworku w Strzałkowie, gdzie przeniósł się dla poprawy zdrowotności. Zdiagnozowano u niego raka gardła i jego stan szybko się pogarszał. Pod koniec życia nie mógł już w ogóle mówić i porozumiewał się za pomocą zapisanych kartek. Do końca nie tracił przy tym humoru i pogody ducha. Podobno na informację lekarza, że może przyjmować wyłącznie płyny napisał: "Ach ci doktorzy. Całym życiem uczciwie sobie na chleb pracowałem, a oni teraz jeść mi go nie pozwalają". Zmarł szybko i bez cierpień, a tuż przed śmiercią nakreślił słowa: "Niczego już od ziemi nie żądam, czuję fizyczne pragnienie śmierci, pragnąłbym tylko żyć dla mej rodziny, proszę o przebaczenie grzechów".
Zwłoki Siemiradzkiego sprowadzono ze Strzałkowa do Warszawy i tam pochowano go na cmentarzu Powązkowskim. W 1903 roku zdecydowano na ekshumację (za zgodą rodziny) i przewiezienie szczątków malarza do Krakowa, za czym oczywiście stała odpowiednio założona komisja. W Krakowie planowano wielki pogrzeb za kwotę 1800 koron, która była niewielką sumą w porównaniu do dobrodziejstwa jakim obdarzył Siemiradzki miasto darując mu słynny obraz "Pochodnie Nerona". Ówczesne czasopisma krytykowały, że miasto jednak nie przykładało się zanadto do chociażby dekoracji ulic, którymi miałby iść pochód do kościoła na Skałce. I tak w 1903 roku nawoływano w "Nowej Reformie: "Niechże ludność miasta Krakowa nie czeka inicyatywy od komitetu, niedającego znaku życia, lecz sama spieszy z inicyatywą i udziałem, bo łatwo stać się może, że Kraków skompromituje się tym "pogrzebem" wobec całej Polski".
Kraków się nie skompromitował, w dniu pogrzebu, czyli 26 września 1903 roku były flagi żałobne i narodowe, sztandary, kwiaty, hymny, przydługie przemowy i tłumny orszak. Po mszy w kościele Mariackim kondukt udał się do kościoła Paulinów na Skałce, gdzie złożono szczątki Siemiradzkiego. Zainteresowanym polecam szczegółowy opis uroczystości zamieszczony w numerze "Czasu". Uroczystości zostawiły po sobie pytanie "Pogrzeb to, czy tryumf Siemiradzkiego?", co dobitnie świadczy o tym, że wielki malarz uzyskał w mieście wielkie przyjęcie.

Sam sarkofag dla Henryka Siemiradzkiego został wykonany jednak ponad rok później według planu Karola Knausa, który przy kościele Paulinów już wcześniej dokonał wielu prac restauracyjnych i projektowych.

Sarkofag Henryka Siemiradzkiego w Krypcie Zasłużonych na Skałce, 1927 [źródło]
Fragment prasowy pochodzi z dziennika "Nowa Reforma" 1905 nr 271 (26 XI)

Bibliografia:
1. "Kalendarz krakowski Józefa Czecha" R.72: 1903 r.
2. Nowa Reforma 1903, nr 218 (25 IX)
3. radomsko24.pl

24 XI 1893: obraz Matejki we Lwowie

Dziś po raz kolejny przedstawienie obrazu. Zapraszam też do poprzedniego wpisu o dziele Siemiradzkiego.


Nie znany we Lwowie obraz, czyli dzieło Mistrza "Król Zygmunt I słuchający dzwonu" ukończony w 1885 roku.

Jan Matejko, "Król Zygmunt I słuchający dzwonu", 1885 [źródło]
Do obrazu Matejko przygotowywał się przez wiele lat, o czym świadczą jego szkice z wcześniejszych okresów.

Jan Matejko, "Król Zygmunt I słuchający dzwonu - szkic", 1873 [źródło]

Jan Matejko, "Król Zygmunt I słuchający dzwonu - szkic", przed 1883 [źródło]
Ten obraz Matejki (oraz "Zawieszenie dzwonu Zygmunta na wieży katedry w roku 1521 w Krakowie") był też inspiracją dla innego twórcy, Stanisława Wyspiańskiego, który głosem Stańczyka w "Weselu" tak opisywał:

"Siedziałem u królewskich stóp,
królewski za mną dwór:
synaczek i kilka cór,
Włoszka - a wielki chór
kleru zawodził hymny; -
a dzwon wschodził.
Patrzali wszyscy w górę,
a dzwon wschodził -
zawisnął u szczytów
i z wyżyn się rozdzwonił:
głos leciał, polatał,
kołysał się górnie,
wysoko, podchmurnie -
a tłum się wielki pokłonił.
Pojrzałem na króla,
a król się zapłonił...
Dzwon dzwonił"

Obraz, tak jak i kiedyś, jest w prywatnych zbiorach i jak można przeczytać w sieci był zakupiony za, bagatela, 222 tysiące polskich złotych.

Fragment prasowy pochodzi z "Kurjera lwowskiego" 1893, nr 326 (24 XI)

23 XI 1902: dawny Dom akademicki UJ w Krakowie


Dom akademicki, o którym mowa w tej krótkiej notce prasowej, znajduje się przy ulicy Jabłonowskich 10-12 w Krakowie (narożny ul. Czapskich 2). Został wybudowany według projektu architekta Józefa Pokutyńskiego w latach 1901-1903. Później nastąpiła seria przebudów: w 1923 roku przez tegoż; 1924 roku nadbudowano III piętro według projektu Wacława Krzyżanowskiego i jeszcze w latach 1928-1929 kolejną przebudową zajął się Adam Ślęzak. 

Dom Akademicki UJ przy ul. Jabłonowskich, b.d. [źródło]
W czasopiśmie "Architekt" z 1904 tak opisywano (prawdopodobnie sam Pokutyński: patrz podpis) nowy dom studencki: "Dom akademicki w Krakowie. Od dłuższego szeregu lat było życzeniem Bratniej Pomocy Uczniów Uniw. Jagiell, zbudować własny dom — życzenie, to wreszcie doszło do skutku i dom Akademicki stanął — i został zeszłego roku do użytku oddany. Część kosztów budowy wynoszącą 50.000 kor. pokrył fundusz Bratniej Pomocy, który zebrano pod egidą Radcy Dworu prof. dr. Korczyńskiego ze składek, bali etc. Główne zaś koszta w sumie 270.000 kor. złożył fundator budynku p. Konstanty Wołodkowicz z własnych funduszów. Czynem tym umożliwił zbudowanie domu, noszącego dziś jego nazwisko jako fundatora. Zaznaczyć należy, źe trudności prawno-formalnej natury o mało nie przeszkodziły dojścia do skutku fundacyi domu— i tylko cierpliwej energii p. Wołodkowicza zawdzięczyć należy, że trudności te nie wywołały zaniechania całej akcyi. Pod względem technicznego wykonania, budowa projektowaną była zupełnie skromnie, główny nacisk położono na trwałość wykonania i praktyczność. Budynek był początkowo w mniejszych rozmiarach projektowany i postawiony w granicach dwóch bocznych ryzalitów; po wyprowadzeniu tej części pod dach, dobudowany został narożnik wraz z salą jadalną w suterenach. Budynek zaopatrzony jest w ogrzewanie centralne, częściowo gaz i łazienki; oprócz mieszkań studentów około 100 pokoi, mieści w sobie salę bilardową, czytelnię, bibliotekę, a w podwórzu kręgielnię. Trudności techniczne okazały się tylko przy fundamentowaniu — na gruncie zupełnie błotnistym, — szczególnie w miejscu sali jadalnej w suterenach, w której zamiast ścian działowych, zbudowano głęboko fundamentowane filary, dźwigające sufit sali i ściany wszystkich 3'ch piąter. J. P. "

Typowy pokój w Domu Akademickim UJ, 1931 [źródło]
Budynek przebył jeszcze jedną renowację w 2012 roku i obecnie jest to I Dom Akademicki "Bratniak" należący do Uniwersytetu Rolniczego.

I Dom Akademicki "Bratniak", stan obecny [źródło]

 Fragment prasowy pochodzi z dziennika "Kurjer lwowski" 1902, nr 325 (23 XI)

Bibliografia:
1. "Architekt" 1904, nr 12
2. Zabytki architektury i budownictwa w Polsce - Kraków, Warszawa 2007

21 XI 1895: Henryk Siemiradzki kończy nowy obraz


Pisali, że Henryk Siemiradzki kończy malować obraz, natomiast, jak mówią źródła dzieło było gotowe dopiero w 1897 roku. Mowa oczywiście o obrazie "Dirce chrześcijańska".

Henryk Siemiradzki, "Dirce chrześcijańska", 1897 [źródło]
Siemiradzki nie ociągał się ze swoją pracą, wręcz przeciwnie, obraz o którym mowa w notce prasowej był pierwszą wersją "Dirce chrześcijańskiej". Sam Siemiradzki mówił o nim: "Wtedy kiedy myślałem o tej pracy i tworzyłem do niej szkic, powieści Sienkiewicza jeszcze nie było. Większy podkończony szkic zrobiłem w roku 1886. Natchnął mnie tą myślą Renan swoim Antychrystem, w którym na podstawie autorów rzymskich opowiada, że chrześcijanki będące Rzymiankami skazywano na śmierć przez przywiązanie do byka, który goniony przez gladiatorów stawał się w końcu ich pastwą, wraz z ludzką ofiarą męczeństwa.”"

Zainteresowanych tematem odsyłam do ciekawego artykułu na culture.pl

Notka prasowa pochodzi z "Głosu Narodu" 1895, nr 268 (21 XI)

20 XI 1904: pomnik Kościuszki dla Krakowa


W gazetach obiecywali, że pomnik Kościuszki stanie na Rynku krakowskim wiosną 1905 roku, a tymczasem ani data, ani miejsce się nie zgodziło.
Prace nad postawieniem pomnika Tadeuszowi Kościuszce w Krakowie trwały od 1893 roku. W stuletnią rocznicę przysięgi kościuszkowskiej, czyli rok później, na Rynku prawdopodobnie stanął jednak pomnik, o którym jest mowa w opisie obchodów uroczystości Insurekcji:

"Kalendarz krakowski Józefa Czecha" R. 64: 1985 r.
Przypuszczam, że wspomniany pomnik był konstrukcją tymczasową, ustawioną specjalnie na uroczyste obchody i rozebraną po nich, gdyż nie znajduję innych wzmianek o pomniku z tego roku. W lokalnych gazetach z tego dnia przeczytać można tylko o "pamiątkowym kamieniu".

Wracając do właściwego monumentu powstał w Krakowie nawet Komitet budowy pomnika Tadeusza Kościuszki w skład którego wchodziły takie znamienite osobistości jak m.in. Włodzimierz Tetmajer (malarz), Wincenty Wdowiszewski (Dyrektor Budownictwa miejskiego) i Jan Sas-Zubrzycki (architekt).

W 1900 roku we Lwowie oddano projekt pomnika wykonany przez Leonarda Marconiego, jednak do czasu uzyskania odlewu i sprowadzenia go do Krakowa minęło jeszcze 11 lat. Pierwotne miejsce jego ustawienia, czyli przed Sukiennicami u wylotu Szewskiej (tam, gdzie dziś jest tablica pamiątkowa Przysięgi) było wielokrotnie kwestionowane, więc w 1911 roku Kościuszko stanął "tymczasowo" na dziedzińcu budynku straży pożarnej (obecnie ul. Westerplatte). W 1917 roku, podczas 100 rocznicy śmierci Kościuszki dokonano poświęcenia kamienia węgielnego pod jego podobiznę, a dopiero w 1920 roku pomnik znalazł się w nowej lokalizacji na Wawelu.

Renowacja pomnika Tadeusza Kościuszki w 1932 roku [źródło]

W czasie wojny w 1940 roku pomnik został zniszczony i trzeba było aż 20 lat na powrót Kościuszki na Wawel. Nowy monument stanął dzięki mieszkańcom Drezna, którzy w darze dla Krakowa zrekonstruowali zniszczony przez Niemców pomnik.

Pierwszy fragment pochodzi z dziennika "Kurjer lwowski" 1904, nr 322 (20 XI)

Bibliografia:
1.J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, "Dzieje Krakowa, Kraków w latach 1796-1918", t.3, Kraków 1979, s. 270.
2. "Kalendarz krakowski Józefa Czecha" R.64: 1895 r.
3. Wikipedia


19 XI 1899: ja, Anna Csillag z olbrzymiemi włosami

Poniższe ogłoszenie przykuło moją uwagę parę dni temu i zachęciło do poszukiwań informacji o pięknej Annie Csillag.


Kim była Anna Csillag?
Bruno Schulz w zbiorze "Sanatorium pod klepsydrą" w tekście "Księga" pisał o niej tak: "Była to długa historia, podobna w konstrukcji do historii Hioba. Anna Csillag z dopustu bożego dotknięta była słabym porostem. Całe miasteczko litowało się nad tym upośledzeniem, które wybaczano jej ze względu na nienaganny żywot, chociaż nie mogło ono być całkiem niezawinione. I oto stało się na skutek gorących modłów, że zdjęta była z jej głowy klątwa. Anna Csillag dostąpiła łaski oświecenia, otrzymała znaki i wskazówki i sporządziła specyfik, lek cudowny, który jej głowie przywrócił urodzajność. Zaczęła porastać we włosy i nie dość na tym, jej mąż, bracia, kuzynowie także z dnia na dzień opilśniali się tęgim, czarnym futrem zarostu. Na drugiej stronie pokazana była Anna Csillag w sześć tygodni po objawieniu jej recepty, w otoczeniu swych braci, szwagrów i bratanków, mężów brodatych po pas i wąsatych, i z podziwem patrzyło się na ten prawdziwy wybuch nie sfałszowanej, niedźwiedziej męskości. Anna Csillag uszczęśliwiła całe miasteczko, na które spłynęło prawdziwe błogosławieństwo w postaci falujących czupryn i grzyw ogromnych i którego mieszkańcy zamiatali ziemię brodami jak miotły szerokimi. Anna Csillag stała się apostołką włochatości. Uszczęśliwiwszy rodzinne miasto, zapragnęła uszczęśliwić świat cały i prosiła, zachęcała, błagała, aby przyjąć dla zbawienia swego ten dar boży, ten lek cudowny, którego sama jedna znała tajemnicę."

Czy Anna Csillag żyła naprawdę?
Fenomen długowłosej Anny rozpoczął się w latach 80. XIX wieku, kiedy to w europejskiej prasie pojawiły się reklamy pomady kosmetycznej ozdobionej wizerunkiem panny Csillag. Dziewczyna z obrazka szybko stała się legendą, dzięki szczerej historii i delikatnemu urokowi (w zależności od ilustratora), które wyróżniały się wśród prasowych ogłoszeń. Z tak bujną czupryną i jeszcze bardziej interesującą historią była inspiracją dla wielu pisarzy, poetów i muzyków.


Firma rzeczywiście była prowadzona pod nazwiskiem Csillag, a Anna, urodzona na Węgrzech, była przez pewien okres (już w XX wieku) jej właścicielką. Jednak jej historia była najprawdopodobniej marketingowym wytworem, propagandą mającą zachęcić do kupna cudownej pomady na włosy. Pomysł godny pozazdroszczenia, bo mazidło sprzedawało się wyśmienicie, dzięki niewielkiej cenie, łatwej dostępności i oczywiście "wiarygodnej" reklamie. Skuteczność raczej wątpliwa. Anons pojawiał się regularnie w gazetach węgierskich, czeskich, niemieckich, austriackich, polskich i wielu innych.

Skusilibyście się na wypróbowanie tej pomady (pytanie kierowane raczej do Pań, choć nie ograniczam)? Dla zachęty parę zdjęć naśladowczyń Anny Csillag sprzed wieków.

Od lewej: [źródło 1], [źródło 2], [źródło 3]

Reklama pochodzi z dziennika "Czas" 1899, nr 265 (19 XI)

Bibliografia:
1. Anna Csillag ikona marketingu [tekst niemiecki]
2. Bruno Schulz, "Księga" w: "Sanatorium pod klepsydrą"
3. brunoschulz.org 
4. Piwnica pod Baranami [tekst piosenki]