Strony

1 XII 1891: w kawiarni u Schmidta


Budżet plantacyjny innym razem, bo dziś zainteresowała mnie letnia kawiarnia pana Schmidta, o której mowa w punkcie 4. Nie byłoby dekadencji przełomu wieków i krakowskiej bohemy bez zadymionych knajp, czyli siedlisk środowiska artystycznego.

Młody Władysław Schmidt (lub Schmid) przybyły do Krakowa spod Lwowa w 1884 roku założył kawiarnię na rogu ulicy Szewskiej (nr 27) i Plant. Początkowo bywali tam głównie publicyści, literaci, a także malarze. Z czasem kawiarnia zyskała większe grono sympatyków, które niezrażone niczym przesiadywało tam nader często. Znana jest anegdota o kawiarni, którą zapisał Boy-Żeleński: "Było tam nieprawdopodobnie brudno, bo właściciel, jako radny miejski, nie lękał się żadnych przepisów i inspekcji. Kiedy mu ktoś zwracał przyjacielską uwagę, że jednak warto by oddzielić kuchnię od klozetu i wprowadzić pewne elementarne ulepszenia, odpowiadał spokojnie: „Pełniej nie będzie”, pokazując gestem salę, w której w obłokach dymu istotnie była głowa przy głowie."

"Kalendarz krakowski" Józefa Czecha, R. 57: 1888 r.
Kawiarnia ściągała w swoje progi tłumy nie tylko dzięki "wyborowem pieczywem ciast wszelkiego rodzaju", tortom, piramidom, blamanżom, galaretkom owocowym i szarlotkom, ale także dzięki codziennej prasie, której dostarczał właściciel dla gości. W tamtejszej kawiarnio-czytelni można było rozkoszować się poranną kawą (choć podobno nie najlepszych walorów smakowych) i świeżą gazetą, a oczy nacieszyć "kawiareczkami", czyli pięknymi paniami podającymi ową kawę.

Szkic na budowę kawiarni Schmidta [źródło]
Od 1889 roku kawiarnia Schmidta przeżywała swój najaktywniejszy okres. Budynek poszerzono o efektowną werandę projektu Józefa Pokutyńskiego, która była zwrócona w stronę Plant oraz wynajęto także trzy pokoje na pierwszym piętrze kamienicy. Miejsce stało się prawdziwym klubem dyskusyjnym, a wspomniana weranda "przystanią dla namiętnych dyskutantów podniecanych nowinkarstwem zagranicznych prądów artystycznych."

"Kalendarz krakowski" Józefa Czecha, R. 63: 1894 r.
W 1891 roku, o którym mowa we fragmencie prasowym, kawiarnia Schmidta nadal cieszyła się ogromną popularnością, o czym świadczy potrzeba powiększenia terenu na ogródek letni, który miał już zajmować pas Plant między ulicą Szewską a placem Szczepańskim (jeszcze większy obszar niż obecny tam teraz teren Bunkier Cafe). Dodatkowo miejsce kusiło stołem bilardowym na piętrze kamienicy.
W kawiarni u Schmidta przesiadywali przedstawiciele krakowskiej bohemy m.in. Kazimierz i Włodzimierz Tetmajerowie, Ignacy Daszyński, Stanisław Wyspiański, Maciej Szukiewicz, Karol Maszkowski, a także Lucjan Rydel, do którego rodziców należała dawniej ta kamienica. Jednakże, jak wspomina Antoni Waśkowski, "atmosfera u Schmida nie miała magnetycznej siły i hipnotyzującego czaru, nastroju. Przeszkadzał tu artystom nieproszony gość-intruz - niepotrzebna obecność kołtuna krakowskiego, nie mającego ze sztuką nic wspólnego...".

Ze specjałów cukierni udało mi się rozszyfrować co to jest "blamanż" (coś na podobieństwo budyniu), ale czy ktoś mi pomoże z "piramidą"?

Pierwszy fragment pochodzi z dziennika "Czas" 1891, nr 275 (1 XII)

Bibliografia:
1. historiaswiata.com.pl
2. I. Homola-Skąpska, Krakowskie cukiernie i kawiarnie w XIX wieku, 1996
3. krakow.gazeta.pl
4. T. Żeleński (Boy), Znaszli ten kraj?..., 2001



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz